isztar isztar
897
BLOG

Analiza wiersza

isztar isztar Polityka Obserwuj notkę 7

 

W przeciwieństwie do większości naszej salonowej śmietanki zadałam sobie trud odnalezienia wiersza Grassa i nawet przeczytania go. Znaleźć oczywiście nie było łatwo. O wiele łatwiej było trafić na komentarze do tegoż wiersza (niemieckich? polskich?) Żydów, z których połowa tematu swych uniesień nawet na oczy nie widziała. I stwierdzam, co następuje.

 

1. Antysemityzm w Was gesagt werden muss.Każdy goj już od przedszkola wie, że o Izraelu nie pisze się inaczej niż na kolanach. A takiemu staremu „naziolowi”, że posłużę się ulubionym słowem naszej salonowej gwiazdy rzetelnego dziennikarstwa, Eli Barbura, a więc – takiemu Grassowi po prostu nie wolno było napisać wiersza o Izraelu. Ani też wiersza ze słowem „Izrael” w tekście. Ani wiersza z aluzją do państwa Izrael czytelną dla tej garstki bystrych osób zatrudnionych w Mosadzie. Ponieważ Grass to stary nazista i były esesman, jak powszechnie wiadomo, słowo „Izrael” w jego ustach czy pod jego piórem w dowolnym kontekście musi już być „nagłym wybuchem nienawiści do Żydów” tudzież „irracjonalnym wybuchem nienawiści” oraz „zidioceniem z nienawiści”. Też oczywiście do tych biednych Żydów*.

 

 

2. W telegraficznym skrócie, gazety streszczają wiersz Grassa – i to, co w nim tak poruszyło Żydów – do opinii pisarza, że potęga atomowa Izraela zagraża pokojowi na świecie. De facto Grass w swoim wierszu napisał, że Izrael uważa budowę bomby atomowej na terenie Iranu, na którą (na budowę, nie na bombę) nie ma wyraźnego dowodu, za podstawę do ataku i pretekst do wytępienia irańskiego narodu. I nieostrożnie zawarł w swym wierszu takie oto zdanie:

 

Das allgemeine Verschweigen dieses Tatbestandes,

dem sich mein Schweigen untergeordnet hat,

empfinde ich als belastende Lüge und Zwang,

der Strafe in Aussicht stellt, sobald er mißachtet wird;

das Verdikt „Antisemitismus“ ist geläufig.

 

Myślę, że nic innego, tylko sugestia, że Izrael jest świętą krową świata (…a nie jest?), której nie wolno ruszyć, bo zaraz podniesie lament ze słowem na „A” w roli głównej, była właściwą przyczyną całej tej chorej hucpy wokół przeciętnego wiersza, która nawiasem mówiąc osiągnęła wczoraj szczyty debilizmu, kiedy to dopominano się o odebranie Grassowi Nagrody Nobla. A wszystko zaczęło się od tego, że ktoś, jakiś dyżurny służbista zapewne, wygooglował słowo „antysemityzm” we wszystkich językach świata i wytropił wiersz, w którym przecież nie ma ani obelg, ani dowcipów na temat ofiar Holocaustu, ani gloryfikacji Hitlera, ani cytatów z Mein Kampf, ani co tam jeszcze się kwalifikuje jako faktyczny antysemityzm.

 

 

3. Oficjalnie zarzucono Grassowi, że napisał wiersz, w którym zrównał Izrael z Iranem na jednym poziomie moralnym. Ale sądzę, że tak naprawdę chodzi o nazwanie świętej krowy Bliskiego Wschodu po imieniu. A skoro już jesteśmy przy temacie Iranu, warto tutaj coś przypomnieć.

 

Jako oddana fanka literackiej działalności Barbura, którą cenię szczególnie za porywający, bezpretensjonalny styl, bogactwo dość schematycznych co prawda, ale za to barwnych i zabawnych epitetów oraz za znakomite tempo frazy, dzięki czemu naprawdę dobrze się go czyta – przy okazji każdej tego typu afery o antysemityzm chętnie obserwuję jego całkiem podręcznikowe reakcje. Z reguły nic u niego nie piszę, ale to z innych powodów.

 

Mam jednak w pamięci parę notek Barbura, które pobiły chyba rekord w dziedzinie „nagłych” a „irracjonalnych wybuchów nienawiści”, tudzież „zidiocenia” od tejże. Bardziej rasistowskich tekstów, niż te Barbura o Irańczykach, nigdy nie czytałam ani na tak zwanym Salonie, ani nigdzie indziej. Moja opinia o Arabach, podobnie jak moja opinia o Żydach, do najlepszych nie należy, ale tak czy inaczej uważam za skandal pisanie takich ociekających jadem, wstrętnych i szyderczych paszkwili na temat jakiejkolwiek nacji, choćby i o dzikim plemieniu z Doliny Omo. Nie wierzę, że na świecie żyją ludzie wolni od uprzedzeń. Jednak można myśleć co się chce o kimkolwiek, a pewne granice należy zawsze zachować. Grass nazwał działania Izraela przestępstwem, które świat przemilcza ze strachu przed etykietką antysemityzmu. Nawet, jeśli solidnie przesadził (a nie wydaje mi się, żeby tak było), to jednak granice przyzwoitości zachował. W każdym razie nie napisał niczego, co w normalnym kraju wznieciłoby takie histerie, ani czym warto by się było podniecać tygodniami, wyzywając go od zidiociałych dziadów i zbrodniarzy.

 

Kiedy Gross pisał obelżywie o Polakach, nikt go na taczkach nie wywiózł; nikt też nie pilnował starannie, żeby afera osiągnęła zenit i żeby wszystkie media podniecały się żydowskim nazizmem i antypolonizmem – który przecież jest faktem! – w pełnym tego słowa znaczeniu najdłużej, jak to możliwe. Ale tu chodzi przecież o Naród Wybrany, a nie o tę podłą bandę gojów i antysemitów. Lżyć i obrażać to Żyd, ale nie Żyda.

 

* Te pełne wszystkiego, tylko nie szalejącej nienawiści cytaty zawdzięczamy mojemu ulubionemu salonowemu dziennikarzowi Eli Barburowi, który tak się wciągnął w temat, że poświęcił Grassowi aż trzy notki w ciągu ostatnich sześciu dni.
 
isztar
O mnie isztar

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka